– Cieszę się, że Mistrzostwa Polski w ping-pongu znowu się odbędą. Trochę zaczęło już brakować odgłosu drewnianych rakietek – mówi Filip Szymański, jeden z najlepszych zawodników w historii tego sportu w naszym kraju. Tegoroczne MP rozegrane zostaną w dniach 12-13 listopada w hali Centrum Szkolenia Polskiego Związku Tenisa Stołowego im. Andrzeja Grubby w Gdańsku.

– Nie czuję się pewniakiem do podium, a z pewnością jednym z kandydatów do zdobycia medalu. Ciekaw jestem jak inni zawodnicy rozwinęli się od ostatnich zawodów mistrzowskich, które miały miejsce w Grodzisku Mazowieckim w 2019 roku. Już wtedy było widać kilku pingpongistów, którzy poczynili bardzo duże postępy – mówi Filip Szymański.

Trzy lata temu złoto zdobył Filip Młynarski, srebro Filip Szymański, a brąz Jan Olek.

Na początku 2020 roku w Londynie rozegrano Mistrzostwa Świata, które po raz 4 w karierze wygrał Andrew Baggaley. Anglik jest dobrze znany polskim kibicom, bowiem gra w LOTTO Superlidze, obecnie w klubie z Zamościa, wcześniej w Lęborku i Bydgoszczy.

Od blisko 3 lat, ze względu na pandemię, niewiele było imprez w ping-pongu. – Miałem okazję zagrać w Pucharze Świata w Chinach i turnieju Masters w Coventry, a w tym roku wystąpiłem w zawodach w Nowym Jorku i Orlando. Zwyciężyłem w Nowym Jorku, zaś na Florydzie byłem 3 – dodał Filip Szymański.

Na razie nie ma jeszcze informacji, czy tradycyjnie na początku roku odbędą się MŚ w Anglii.

Filip Szymański w tym sezonie rywalizuje w 3 lidze tenisa stołowego w Niemczech. Reprezentuje TSG Kaiserslautern. – Idzie mi dobrze, choć początki były ciężkie. Miałem problemy ze sprzętem, ale teraz już znalazłem odpowiednie okładziny i procentuje to w każdym kolejnym meczu. Mój bilans w singlu to 6-6, a drużyna odniosła 3 zwycięstwa i tyle samo spotkań przegrała – przyznał były Mistrz Polski w grze deblowej i mieszanej, a także brązowy medalista MP w singlu. W MŚ w ping-pongu najwyżej był w ćwierćfinale.