– Pierwszym zaskoczeniem było losowanie, Dartom Bogoria je wygrał, ale rywale nie skorzystali z możliwości ustawienia jako „gospodarz”. Oczywiście i tak najważniejsza była forma sportowa i granie przy stole – mówi Jakub Dyjas, który wraz z Jirim Vrablikiem poprowadził Dekorglass Działdowo do złotego medalu Lotto Superligi.

Na neutralnym terenie, w Centrum Szkolenia Polskiego Związku Tenisa Stołowego im. Andrzeja Grubby w Gdańsku, odbył się finał Lotto Superligi. Dekorglass Działdowo wygrał z Dartomem Bogorią Grodzisk Mazowiecki 3:1 i wywalczył swoje pierwsze złoto w historii.

– Losowanie wygrał Dartom Bogoria, oni mieli prawo wyboru, ale zdecydowali się zagrać jako goście czyli X, Y, Z. Było to dla nas zaskoczenie, ale jednocześnie spodziewaliśmy się zmian w ich ustawieniu. Zastanawialiśmy się, czy Panos Gionis będzie nr 2 i zagra tylko przeciwko mnie w pierwszej grze, a wtedy rozgrywającym będzie Pavel Sirucek i może do debla wstawią Marka Badowskiego. Na rozgrzewce jego gra nie wyglądała źle i można było przypuszczać, iż wejdzie na ostatni pojedynek. Na pewno sporo było znaków zapytania – powiedział Jakub Dyjas.

W zespole Dekorglassu było ustalone, że rozgrywającym na jedynce jest Jakub Dyjas. Dłużej trwały ustalenia, czy na nr 2 Andrej Gacina czy Jiri Vrablik. Generalnie trafiliśmy z ustawieniem, zdobyłem pierwszy ważny punkt, potem Andrej stoczył 5-setowy mecz z Gionisem, a na drugie prowadzenie wyszliśmy po zwycięstwie Jirziego z Miłoszem Redzimskim. Nigdy ze sobą nie grali, ale ostatecznie wzięło górę doświadczenie Vrablika – dodał.

Jakub Dyjas w pierwszym meczu wczorajszego finału wygrał z Pavlem Siruckiem 3:1, choć przegrał pierwszego seta.

– Pavel był bardzo dobrze przygotowany taktycznie i gotowy na mój serwis. Bardzo dobrze odbierał w upatrzone miejsca i to sprawiało mi dużo problemów. Coś trzeba było zmienić i to się udało. Zmieniłem rotację serwisu, zmieniłem tempo podania i akcji, przy stole kibice i telewidzowie oglądali szachy tenisowe. Obaj zgodnie przyznaliśmy, że kluczowy był 3 set, w którym od 5:7 wyszedłem na 10:7 i wygrałem na przewagi 16:14. Dostałem powera mentalnego i byłem mocno podbudowany tym sukcesem. A w ogóle w trakcie meczów dużo krzyczałem i zdarłem gardło. Dziś to słychać… – mówił Jakub Dyjas.

Podczas finału kibicowali jemu i Dekorglassowi rodzina – żona Marta Gołota-Dyjas i syn Mikołaj. Mecz o złoto transmitował Sport Klub.

– Teraz już przygotowania do Mistrzostw Europy w Warszawie w dniach 22-27 czerwca – powiedział Kuba Dyjas.