– Czuję, że zrobiłam postęp w grze przeciwko defensorkom. Nie jest to jednak jeszcze tak dobra gra, aby pokonywać Viktorię Pavlovich czy Tatianę Bilenko – mówi Natalia Bajor, zawodniczka KU AZS UE Wrocław. Zapraszamy do lektury wywiadu z czterokrotną mistrzynią Polski w grze pojedynczej.

Sezon w Ekstraklasie kończycie ze srebrnymi medalami. W finałach fazy play off dwukrotnie musiałyście uznać wyższość Enea Siarkopolu Tarnobrzeg. Czujecie niedosty czy jednak jesteście zadowolone z drugiego miejsca?
– Cieszymy się z drugiego miejsca. Naszym celem w tym roku była gra w finale. Zdawałyśmy sobie doskonale sprawę z tego, że ciężko będzie wygrać w finale z zespołem z Tarnobrzega. Wałczyłyśmy, jednak dwukrotnie uległyśmy Enei Siarkopolowi 1:3. Biorąc jednak pod uwagę cały sezon, to jesteśmy bardzo zadowolone ze zdobycia srebrnych medali.

A jak ocenisz swoje tegoroczne indywidualne występy w Ekstraklasie kobiet?
– Moje występy oceniam dobrze. Myślę, że pokonanie Elizabety Samary 3:0 mogę uznać za najcenniejsze zwycięstwo w tym sezonie. Wygrałam także m.in. z Katarzyną Grzybowską-Franc i Pauliną Krzysiek. Ogólnie jestem zadowolona, jednak czuję lekki niedosyt. W rundzie zasadniczej miałam pięć piłek meczowych w przegranej konfrontacji z Viktorią Pavlovich w meczu z Eneą Siarkopolem Tarnobrzeg. Podobnie było w pojedynku z Iriną Ciobanu, w którym także nie wykorzystałam piłek meczowych.

Viktoria Pavlovich chyba nie należy do Twoich ulubionych zawodniczek. W tym sezonie przegrałaś z nią dwukrotnie.
– Dla mnie Viktoria Pavlovich jest ciężką zawodniczką. Jest bardzo doświadczona, to przecież była mistrzyni Europy. Jeszcze dwa-trzy lata temu nie miałam szans na wygranie z Białorusinką. Teraz dwa razy przegrałam po walce. Co prawda nie udawało mi się w tym sezonie wygrywać, ale byłam zadowolona ze swojej postawy. Czuję jednak, że zrobiłam postęp w grze przeciwko defensorkom. Nie jest to jednak jeszcze tak dobra gra, aby pokonywać Viktorię Pavlovich czy Tatianę Bilenko.

Jakiś czas temu do waszego sztabu szkoleniowego we wrocławskim klubie dołączył Wang Zeng Yi. Jak oceniasz współpracę z popularnym „Wandżim”?
– Aktualnie Wang jest trenerem u nas w klubie, jednak moja współpraca z nim rozpoczęła się już tak naprawdę cztery lata temu. „Wandżi” dużo wniósł do mojej gry, dokonał kilku korekt. Jestem bardzo zadowolona z tej współpracy. Od momentu, kiedy trenujemy z Wangiem Zeng Yi, to zdecydowanie większą uwagę poświęcamy „grze na piłki”.

Przed tobą dwa najważniejsze starty tego sezonu – Mistrzostwa Europy w Warszawie i Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Jak wyglądają twoje przygotowania do tych imprez?
– Po ostatnim meczu finałowym potrzebowałam trochę odpoczynku i aktualnie regeneruję się po ciężkim sezonie ligowym. Tak naprawdę od Indywidualnych Mistrzostw Polski w Arłamowie cały czas byliśmy w rozjazdach. Po chwilowym odpoczynku będę się przygotowywać w klubie, bo mam tutaj stworzone świetne warunki do pracy, oraz na zgrupowaniach reprezentacji.

Do międzynarodowej rywalizacji wrócisz praktycznie po rocznej przerwie. Tak długa przerwa może wpłynąć na Twoją dyspozycję?
– Przyznam szczerze, że brakuje mi turniejów zagranicznych, wyjazdów i życia na walizkach. Na szczęście grałam w Polsce w lidze i turniejach indywidualnych. Wiem, że jestem cały czas w grze i liczę na to, że powrót do międzynarodowej rywalizacji po rocznej przerwie będzie dla mnie udany.