– Drugie miejsce nie do końca nas ucieszyło, gdyż celem było złoto w Pucharze Niemiec. Spróbujemy wygrać za rok – mówi nasz reprezentant Samuel Kulczycki, który dołożył cegiełkę do drugiego miejsca TTF Liebherr Ochsenhausen.

Zanim rozpoczął się niemiecki pingpongowy Final Four w Neu-Ulm, zawodnicy czterech klubów – Borussii Duesseldorf, Liebherr Ochsenhausen, Schwalbe Bergneustadt, ASV Gruenwettersbach – zostali przetestowani nie tylko pod kątem koronawirusa…

– Z Ochsenhausen do Ulm mamy blisko, ale wszystkie drużyny musiały przyjechać dzień przed weekendowymi zawodami. Chodziło m.in. o udział w przygotowanej przez organizatorów specjalnej zabawie dot. wiedzy o swych kolegach z zespołu. Oczywiście chcieliśmy też potrenować na sali – przyznał Samuel Kulczycki.

W ekipie Liebherr 18-letni Samuel Kulczycki „rywalizował” z 17-letnim Maciejem Kubikiem, a Brazylijczyk Hugo Calderano z Francuzem Simonem Gauzym. – Siedzieliśmy z Maćkiem odwróceni do siebie plecami i odpowiadaliśmy na rozmaite pytania, np. który z nas lepiej tańczy, kto więcej zjada itd. Musieliśmy pokazać ten sam kolor na rakietce – niebieskim byłem ja i czarnym kolega, żeby dostać punkt. Okazało się, że zdobyliśmy ich 9 na 10 możliwych, a Calderano z Gauzym 8/10. To był fajny czas spędzony przed prestiżowymi zawodami.

W półfinale drużyna Liebherr spotkała się z zespołem Schwalbe, z którym miesiąc wcześniej wygrała w meczu Bundesligi 3:0. Tym razem klub Polaków zwyciężył 3:2. Samuel Kulczycki w parze z Gauzym zdobyli decydujący punkt, pokonując w grze deblowej Alvaro Roblesa i Stefana Fegerla 3:0. Kubik był rezerwowym.

– W lidze wygraliśmy wysoko, ale rywale grali wtedy bez Austriaka Fegerla. W piątek wieczorem nasi trenerzy podali skład, więc byłem psychicznie nastawiony, że mogę wejść do walki w najważniejszym momencie – przy stanie 2:2. Czułem stres, ale był on pozytywny i z każdą piłka grało mi się coraz lepiej. Nigdy wcześniej nie wystąpiłem w tej fazie Pucharu Niemiec, a to impreza bardzo ważna dla klubu z Ochsenhausen – dodał.

Partnerem Samuela Kulczyckiego był bardzo dobry singlista, wicemistrz Europy z 2016 roku Simon Gauzy. – Postawialiśmy na atak i poza tym byliśmy agresywniejsi od przeciwników. To był klucz do sukcesu. Simon jest starszym i bardziej doświadczonym zawodnikiem, ale w trakcie pojedynku wspólnie wybieraliśmy serwis czy sposób odbioru podania itd. Nie było tak, że decydował tylko Gauzy. Wcześniej trochę trenowaliśmy debla, a podczas turnieju szybko złapaliśmy nić porozumienia. A jeśli chodzi o presję, podobną czułem przy stanie 0:2 i następnie 2:2 w spotkaniu niemieckiej ekstraklasy z ASV Gruenwettersbach pod koniec listopada. Wygrałem singla z Denim Kożulem, a w deblu z Maćkiem Kubikiem pokonaliśmy Dan Qiu i Tobiasa Rasmussena.

W niedzielnym finale, bez Polaków, Liebherr przegrał z Borussią 1:3. Samuel Kulczycki miał wystąpić w grze podwójnej, ale piątego pojedynku nie doszło. – Drugie miejsce nie do końca nas ucieszyło, gdyż celem było złoto w Pucharze Niemiec. Spróbujemy wygrać za rok – podsumował.

Przed reprezentantami Polski teraz trzy mecze Bundesligi w pięć dni. W lutym Maciej Kubik i Samuel Kulczycki mają szansę zagrać w Lizbonie w europejskich kwalifikacjach olimpijskich do Igrzysk w Tokio.