Maciej Kubik w finale Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów pokonał Chińczyka Lin Shidonga, tego samego, który później wygrał rywalizację singlistów. – Przy stanie 1:0 w finale poczułem, że jest szansa na złoto w Tunisie – mówi jeden z bohaterów reprezentacji prowadzonej przez trenera Patryka Jendrzejewskiego.

Po zdobyciu dwóch srebrnych medali Mistrzostw Europy Juniorów (singiel, drużynowo) oraz brązowego w Młodzieżowych Mistrzostwach Europy (debel z Samuelem Kulczyckim), Maciej Kubik rewelacyjnie zagrał w MŚJ w Tunezji. Wywalczył srebro z drużyną (Miłosz Redzimski, Mateusz Zalewski, Alan Kulczycki) i brąz w mikście z Japonką Miwą Harimoto.

– Przed finałem wiedziałem, że zadanie pokonania Chińczyków nie będzie łatwe, ale wierzyliśmy w swoje umiejętności. Skupiłem się na dobrym przygotowaniu do meczu i taktyce. Kiedy wygrałem z Lin Shidongiem poczułem, że jest szansa na złoto. Byłem blisko wyrównania na 2:2, ale Chen Yuanyu grał świetnie, zarówno ze mną, jak i Miłoszem, szczególnie w końcówce – powiedział Maciej Kubik, dla którego był to najlepszy i zarazem ostatni start w juniorach.

Biało-Czerwoni wykorzystali dobre losowanie, ale sami zapracowali na korzystne rozstawienie. – Gdy zobaczyłem losowanie drużynówki, pomyślałem, że jest to dla nas duża szansa. Trzeba przyznać, że w ćwierćfinale Australijczycy grali dobrze i musieliśmy zagrać na wysokim poziomie, żeby w miarę spokojnie awansować do strefy medalowej – dodał.

W półfinale z Tajwanem Maciej Kubik ograł dwóch przeciwników, w tym w decydującym pojedynku Kao Cheng-Jui 3:2.

– Rozpoczęliśmy bardzo dobrze 2:0. Potem Mateusz minimalnie przegrał na trójce, zaś ja wygrałem bardzo trudny dla mnie mecz. Było już 0:2 7:10 z Kao, ale do końca szukałem sposobu na zwycięstwo – ocenił.

W singlu, deblu Maciej Kubik i Miłosz Redzimski wylosowali Chińczyków, zresztą w mikście z Miwą Harimoto Maciej Kubik też zagrał przeciwko pingpongistom tego państwa. – Losowanie było bardzo ciężkie. We wszystkich konkurencjach miałem Chińczyków w pierwszej rundzie. Wiem, że to równie dobrze mogły być finały lub półfinały, ale nie przejmuje się tym aż tak bardzo. Zależy mi na dobrej grze w seniorach, a miałem szansę się z nimi zmierzyć i zobaczyć czego jeszcze brakuje. Rezerwy są w utrzymaniu przez dłuższy czas tego poziomu, na jakim jestem w stanie już grać – dodał.

Szansę na tytuł Mistrza Świata miał również w grze mieszanej. – Miwa jest siostrą Tomokazu Harimoto. Jestem zadowolony z brązowego medalu, a zwłaszcza ze zwycięstwa nad Chińczykami Chen Yi/Chen Yuanyu 3:0. W pewnym momencie liczyłem nawet na złoto, bo graliśmy tak dobrze. Myślę, że zabrakło trochę więcej gry razem, ale para z Korei zaskoczyła nas bardzo dobrym serwem i odbiorem. A co do komunikacji z Miwą, rozmawialiśmy po angielsku i mieliśmy umówione znaki podczas gry.