– Bardzo się cieszę z 2 punktów zdobytych w dzisiejszym meczu z Indiami (3:1). Przypomniało się spotkanie z Singapurem (3:2) z 2016 roku w Kuala Lumpur – mówi Jakub Dyjas, który w tegorocznych Drużynowych Mistrzostwach Świata w Busan wygrał już 3 pojedynki.

Jakub Dyjas pokonał Sharatha Achantę 3:1 i Harmeeta Desaia 3:1. Punkt wywalczył także Miłosz Redzimski, pokonując Manava Thakkara 3:2.

– Poprzednio z tymi zawodnikami rywalizowałem w 2018 roku, wygrałem z Desaiem i przegrałem z Achantą. Dlatego wiedziałem, że czekają mnie trudne pojedynki – powiedział Jakub Dyjas.

28-letni tenisista stołowy ma najdłuższy staż w kadrze narodowej. Debiutował 8 lat temu podczas turnieju w Malezji, gdzie Polacy odnieśli 3 zwycięstwa w grupie i awansowali z 2 miejsca.

– Wtedy w spotkaniu z Singapurem pokonałem Gao Ninga i Yang Zi. Dzisiaj też miałem trudny gry, np. z Desaiem były momenty bardzo ciężkie, kiedy miałem w głowie, że muszę coś zmienić, żeby wygrać kolejnego seta. Dużo zmieniałem na serwisie, odbiorze i to było kluczowe – podkreślił reprezentant Polski.

Wliczając wygraną z Koreańczykiem An Jaehyunem, Jakub Dyjas ma bilans 3-0 w DMŚ 2023. – W każdym pojedynku decydowały kwestie taktyczne. To były trzy różne gry, a największą zmiennością wykazałem się w rywalizacji z Anem. Wygrywam mądrą grą, solidnością, odpowiednią koncentracją – dodał.

W grupie eliminacyjnej podopieczni trenera Tomasza Redzimskiego zmierzą się jeszcze z Nową Zelandią i Chile. W tych meczach będą chcieli przypieczętować awans do rundy pucharowej.

Aby zakwalifikować się na Igrzyska Olimpijskie w Paryżu, trzeba znaleźć się w ćwierćfinale.