Zbliżający się wielkimi krokami World Tour w Warszawie (21–25.10) będzie jedną z szans na zdobycie punktów do światowego rankingu. To niezwykle ważne w kontekście przyszłorocznych igrzysk w Rio de Janeiro, a zwłaszcza awansu do olimpijskiego turnieju drużynowego. Wystąpi w nim po 16 najlepszych drużyn kobiet i mężczyzn, a ranking zespołowy ustala się na podstawie liczby punktów trzech najlepszych zawodników z danego państwa. W przypadku kwalifikacji indywidualnych ranking światowy też jest bardzo ważny, ponieważ w turniejach kwalifikacji kontynentalnych będą brali udział wszyscy najlepsi tenisiści stołowi z całego świata, a więc będzie bardzo trudno wyjść do Rio z turniejów kwalifikacyjnych zawodnikom spoza czołówki światowej. Ponieważ nie będzie organizowany kolejny turniej kwalifikacji światowych (jak to było przed Londynem), w których uczestniczyli wszyscy ci, którzy nie przebrnęli kwalifikacji kontynentalnych lub w nich nie startowali, o nominacjach olimpijskich będzie decydował ranking światowy zawodników i zawodniczek, którzy uczestniczyli w turniejach kwalifikacyjnych (niezbędny warunek), lecz nie zmieścili się w przedziałach miejsc premiowanych awansem na igrzyska.

O przybliżenie skomplikowanych zasad kwalifikacji olimpijskich poprosiliśmy dyrektora sportowego PZTS Stefana Dryszela.

– Jeśli chodzi o część indywidualną, w kontynentalnych turniejach kwalifikacyjnych wezmą udział wszyscy zawodnicy. Z turnieju europejskiego, który odbędzie się w kwietniu w Stambule, przepustkę do igrzysk zapewni sobie 10 najlepszych pingpongistów. W sumie z Europy miało być 11, ale tym pierwszym, który wywalczył już awans do Rio został Dimitrij Ovtcharov, zwycięzca igrzysk europejskich w Baku – mówi Dryszel.

– W sumie do olimpijskiego turnieju indywidualnego zakwalifikuje się 64 zawodników, ale ta lista zostanie później uzupełniona ponad 20 graczami z listy światowej. Biorąc pod uwagę zasadę, że w igrzyskach w singlu może wystartować nie więcej niż po dwóch zawodników z jednego kraju, cała nasza czołowa czwórka – Li Qian, Katarzyna Grzybowska, Daniel Górak i Wang Zeng Yi – na chwilę obecną może być spokojna o miejsce w Rio. Gra idzie jednak o coś więcej. Chcemy wziąć udział także w olimpijskim turnieju drużynowym. Nie ma osobnych kwalifikacji w tej konkurencji. Mając dwóch zawodników w turnieju indywidualnym patrzy się na ranking drużynowy i trzeba być w jego czołowej dwunastce, aby wystawić w igrzyskach także zespół. Dlaczego w dwunastce, skoro w IO wystąpi 16 krajów? Otóż każdy kontynent musi mieć przedstawiciela, a najlepsze zespoły Ameryki Północnej, Południowej, Afryki i Oceanii są w rankingu za nami. Wśród pań jesteśmy na 11. miejscu, wśród panów na 15. Drużynówka jest dla nas bardzo ważna, bo nie mając gwiazd, które mogłyby odegrać istotną rolę w singlu, musimy skupić się na rywalizacji zespołowej. Oceniając realnie, w niej szansa na medal jest znacznie większa – kończy dyrektor Dryszel.

Z tego wynika, że w każdym turnieju do końca kwietnia (wtedy skończy się okres kwalifikacji olimpijskich) będzie się toczyć zażarta walka o zwycięstwa, która będzie dotyczyć najbardziej przedstawicieli średnich pingpongowo krajów, które są na granicy uzyskania kwalifikacji drużynowej, jak Polska. Dlatego sukcesy Polaków w grze podwójnej w warszawskim World Tourze byłyby oczywiście miłym akcentem, ale znacznie istotniejsze w kontekście walki o Rio będą triumfy biało-czerwonych nad mocniejszymi rywalami w singlu.

Plakat