Źle rozpoczęły się dla polskich tenisistów stołowych Igrzyska Europejskie w Krakowie. W piątek nasi reprezentanci przegrywali w singlu oraz mikście. Porażki ponieśli Samuel Kulczycki/Katarzyna Węgrzyn oraz Jakub Dyjas, Miłosz Redzimski, Katarzyna Węgrzyn.

Po wczorajszych spotkaniach przedstawiciele biura prasowego zawodów rozmawiali z kilkorgiem polskich pingpongistów:

Miłosz Redzimski: – Nie spodziewałem się, że mój rywal Stoyanov będzie grał tak pewnie i z takim czuciem piłki. Ja z kolei też zagrałem dobry mecz, jestem w miarę zadowolony, chociaż jak mówię Włoch zaskoczył mnie jakością swojej gry, nie sądziłem, że będzie tyle rotacji w serwisie, topspinach. W drużynówce zagramy w 1/8 finału z Belgię, a jeśli wygramy, o medal spotkamy się z faworytami Niemcami. Więc musimy zagrać najlepszy, życiowy tenis stołowy i wtedy mamy szansę.

Samuel Kulczycki: – Była walka do samego końca, ale ciężko goni się wynik. Wcześniej gdy doprowadziliśmy od 0:2 do 2:2 myślałem, że mecz pójdzie już po naszej myśli. Od początku ciężko było nam wejść w spotkanie, potem odnaleźliśmy sposób na przeciwników, ale było już za późno.

Katarzyna Wegrzyn (po mikście) – Szkoda, że nie udało się nam zacząć lepiej ostatniego seta i wytrzymać w końcówce. Wierzyliśmy w powodzenie, że jak zaczniemy trafiać swoje piłki to jesteśmy w stanie zwyciężyć. To były kwalifikacje olimpijskie, dlatego tym bardziej żałujemy porażki.

Trener Marcin Kusiński: – Mecz od początku nam się nie układał. A jak wyrównaliśmy 2:2, wtedy Węgrzy uciekli w piątym secie na 6:2. Doprowadziliśmy do 6:6, niestety rywale są solidną parę, potrafili wykorzystać nasze mankamenty. Nie było dobrego, dokładnego serwu, a Eceski i Madarasz to wykorzystali, grając bardzo ofensywnie. Nie było to nasze wymarzone losowanie.