„Gramy u siebie, a więc bardzo chcę się pokazać z jak najlepszej strony. Obym tylko znowu nie trafiła od razu na Chinki” – powiedziała Natalia Bajor przed rozpoczynającym się w środę turniejem tenisa stołowego ITTF Challenge we Władysławowie.

– Ważne będzie losowanie. Teraz ciężko powiedzieć o szansach i celach. Będę rozstawiona w turnieju głównym i nie muszę grać eliminacji, ale to jeszcze nic nie oznacza. A na pewno nie znaczy, że będzie łatwo – powiedziała Bajor.

Tenisistka AZS-u UE Wrocław wystartuje w turnieju singla oraz debla, gdzie zagra w parze z Katarzyną Grzybowską-Franc, która wraca do reprezentacji po urlopie macierzyńskim. Jej dotychczasowa partnerka Natalia Partyka w tym czasie będzie występować w Pucharze Świata w Chinach.

– Z Kasią już grałyśmy w parze z raz, albo dwa razy i poszło nam nieźle, bo na turnieju na Białorusi miałyśmy miejsce medalowe. Grało nam się dobrze, ale teraz wracamy po długiej przerwie do siebie i to jest pewna niewiadoma. Nie mamy też czasu potrenować ze sobą, bo mamy swoje mecze. Zobaczymy się dopiero w czwartek, a więc czasu na wspólny trening nie będzie za dużo – powiedziała Bajor.

Indywidualna mistrzyni Polski we Władysławowie wystąpi po nieudanych turniejach w Niemczech i Szwecji. W obu zawodach odpadała już po pierwszym meczu, ale jej rywalkami były znacznie wyżej notowane zawodniczki z Chin – Fei Liu i Rui Zhang.

– Miałam dużego pecha w losowaniu. Nie sądzę, abym zagrała źle, ale Chinki były poza moim zasięgiem. Te pojedynki pokazały, czego mi jeszcze brakuje, aby móc rywalizować z najlepszymi. Mogłam bezpośrednio się przekonać jak one serwują oraz jaki mają odbiór. Sroga, ale cenna lekcja – podzieliła się spostrzeżeniami Bajor.

Przed turniejem w Cetniewie Bajor wystąpiła jeszcze w meczu Ekstraklasy, gdzie jej AZS UE pokonał na wyjeździe Polmlek Lidzbark Warmiński 3:1. Dwa punkty zdobyła dla wrocławskiej ekipy reprezentantka kraju pokonując m.in. Norweżkę Ma Wenting.