Rafał Zlezarczyk, jako zaledwie jeden z czworga Europejczyków, sędziuje mecze podczas Mistrzostw Świata w Durbanie w RPA. W przeszłości prowadził już 2-krotnie finały MŚ w singlu, a także finały Młodzieżowych MŚ.

– Niestety liczba sędziów na najbardziej prestiżowych zawodach jest bardzo ograniczana, więc praktycznie nie ma możliwości aby na takiej imprezie pracowało dwóch sędziów z jednego kraju. Na IMŚ w Durbanie jest zaledwie 17 sędziów zagranicznych, z czego zaledwie 4 z Europy – mówi Rafał Zlezarczyk.

Polski sędzia dodał, że im dłużej trwa turniej, tym oczywiście liczba sędziów jeszcze się zmniejsza. – Dodatkowo sędziowie są dzieleni na dwie grupy i na ostatnie dni zawodów, kiedy gra toczy się na dwóch i jednym stole, zostaje zaledwie sześciu sędziów. W grupie tej jest miejsce tylko dla jednego Europejczyka. Tym razem to sędzina ze Szwecji.

Rafał Zlezarczyk miał okazję znów sędziować mecze z udziałem gwiazd tenisa stołowego. – Sędziowałem pojedynki z udziałem m.in. Ma Longa, Tomokazu Harimoto, Liang Jingkuna, Lin Gaoyuana, Lin Yun Juna, Qiu Danga, czy chociażby Quadriego Aruny. Tych meczy było całkiem sporo – przyznał.

Polak dodał, że w tym roku sędziował WTT Youth Contender we Władysławowie, a z kolei za niespełna miesiąc będzie na Igrzyskach Europejskich w Krakowie.

– Po stworzeniu komercyjnej organizacji WTT wszystkie najbardziej topowe zawody są rozgrywane nierzadko na zaledwie 1 stole, stąd też obsady sędziowskie są ograniczone do minimum. Sędziów w najwyższych klasach Gold Badge i Blue Badge jest łącznie całkiem sporo, a co za tym idzie liczba najważniejszych zawodów, na które jako sędziowie mamy szanse się zakwalifikować, mocno spada – wyjaśnił.

W swojej karierze Rafał Zlezarczyk sędziował dwa finały singla MŚ: w 2017 roku w Dusseldorfie Fan Zhendog – Ma Long i w 2021 roku w Houston Fan Zhendong – Truls Moregard.

– Niemcy to zdecydowanie najlepsza organizacja jaką można sobie wyobrazić i to w każdym aspekcie. Turniej przygotowany perfekcyjnie pod każdym względem, a co najważniejsze na trybunach podczas finałów zasiadło około 8000 ludzi. Wszystkie bilety były wyprzedane z dużym wyprzedzeniem. Myślę, że to nieosiągalne w żadnym innym europejskim kraju na chwile obecną.

– Amerykanie pierwszy raz organizowali jakąś poważną imprezę w tenisie stołowym, więc trochę niedociągnięć było, natomiast również dopisali kibice. Wielka teatralna sala, w której ustawiony był główny stół, również była wypełniona podczas finału. W RPA organizacyjnie jest całkiem dobrze, widać, że lokalna komitet organizacyjny się bardzo stara i chce wypaść z jak najlepszej strony. Kibiców nie ma zbyt dużo, pomimo że pojemność obiektu jest ogromna. Bardzo ciekawą odmianą było jednak zorganizowanie oryginalnej, artystycznej ceremonii otwarcia nawiązującej do afrykańskich tradycji – podkreślił Rafał Zlezarczyk.