Przed nami finał LOTTO Superligi. Jak rozgrywki ocenia Prezes Polskiej Superligi Tenisa Stołowego? Zapraszamy na wywiad.

Panie Prezesie, za nami półfinały LOTTO Superligi i sezon zasadniczy. Jakby je Pan ocenił?
Zbigniew Leszczyński, Prezes PSTS: To był bardzo emocjonujący sezon. Mieliśmy bardzo wysoki poziom sportowy. Wystarczy spojrzeć na Dojlidy Wschodzący Białystok. Jak mówiłem zawodnikom, że ta drużyna zajęła przedostatnie miejsce to pukali się w czoło! To świadczy o poziomie rozgrywek, a przypomnę, że zespół Piotra Anchima ograł mistrza i wicemistrza Polski. Przecież w pewnym momencie aż 7 drużyn było zagrożone spadkiem.
Z drugiej strony Dekorglass, który sięgnął po historyczny triumf w Pucharze ETTU. Z perspektywy sportowej to był niesamowity sezon!
Największe zaskoczenie Pana zdaniem to….?
Z.L: Myślę, że najbardziej zaskoczyła Fibrain AZS Politechnika Rzeszów. Kto by się spodziewał przed sezonem, że akademicy sięgnął po brąz? Świetnie dysponowany był Gustavo Tsuboi, który w pełni zrehabilitował się za słabszy ubiegły sezon. Swoje zrobili Lakeev i Lewandowski. To dla mnie największa niespodzianka.
Przed nami finał LOTTO Superligi. Kto zostanie Mistrzem Polski?
Z.L: Nigdy w życiu nie podjąłbym się wskazania zwycięzcy. PKS Kolping FRAC Jarosław ma za sobą kapitalny sezon. Każdy z zawodników tej drużyny ma dodatni bilans – to rzadko spotykane. Z drugiej strony Dartom Bogoria pokazała w półfinale, że potrafi wyjść z opresji. Przegrywając pierwszy półfinał 1:3 ze zwycięzcą Pucharu ETTU i w rewanżu odwrócić losy tej rywalizacji… Szacunek dla trenera i zawodników. Za to kochamy tenis stołowy.
Hou Yingchao – zawodnik, który wygrał w LOTTO Superlidze wygrał wszystkie 20 pojedynków. Pamięta Pan takiego zawodnika?
Z.L: Takiego jak Hou Yingchao – nie pamiętam. Byli dobrzy i bardzo dobrzy Azjaci, ale takiego, który ma bilans 20 – 0 z pewnością nie było. To świetny, doświadczony gracz, który może zrobić różnicę w finale. Pamiętajmy jednak, że żeby wygrać trzeba zwyciężyć trzy razy.
A jeśli miałby Pan się wcielić w trenera jarosławian, to postawiłby Pan na Tomislava Pucara czy Paula Drinkhalla?
Z.L: Ciężkie pytanie. Nie odpowiem na nie. Nie chciałbym być w skórze trenera Dziukiewicza (śmiech).
Bogoria ma to czego nie ma Kolping. Zespół Tomasza Redzimskiego grał już w finałach i posiada doświadczenie. To ważne?
Z.L: Jest to jakiś handicap. To są detale jak: dyspozycja dnia, piłeczki, atmosfera. To wszystko w jakimś tam stopniu wpływa na wynik.
Finał LOTTO Superligi w Centrum im. Andrzeja Grubby w Gdańsku. Dlaczego akurat tam?
Z.L: Mamy wyjątkowy rok. Andrzej Grubba – Ikona i Legenda polskiego tenisa stołowego, kończyłby w tym roku 60 lat. Poza tym nazajutrz po finale LOTTO Superligi odbędzie się Finał XII Memoriału Andrzeja Grubby w Hali 100-lecia Sopotu. Gdańsk to serce polskiego tenisa stołowego i uważam, że należało zorganizować tam ostatni mecz naszej LOTTO Superligi.
Oprócz emocji czego możemy się spodziewać 15. czerwca w Gdańsku?
Z.L: Świetne widowisko na najwyższym poziomie to po pierwsze. Po drugie mnóstwo atrakcji dla kibiców. Wiele nagród do rozlosowania takich jak smartfony, gadżety czy koszulki. Na pewno będzie jakiś poczęstunek dla kibiców. Zapewniam, że nikt nie wyjdzie zawiedziony. Gorąco zapraszam na finał. Widzimy się w Ośrodku Szkolenia im. Andrzeja Grubby w piątek o godz. 17:00 w Gdańsku.