To największa sensacja w europejskim ping-pongu od wielu lat! Podczas World Touru German Open w Bremie Jakub Dyjas pokonał wicemistrza świata sprzed trzech lat, Chińczyka Fanga Bo. I dokonał tego w niewiarygodnym stylu, bijąc słynnego rywala 4:0 (11:8, 11:9, 12:10, 11:8)! Dyjas awansował w ten sposób do turnieju głównego. – Były wielkie emocje, bo Jakub prowadził już w czwartym secie 7:1, a zrobiło się 8:7. Od tego był tylko krok do przegranego seta – mówi trener kadry Tomasz Krzeszewski. Dwa lata temu Dyjas miał już tego rywala na widelcu, ale nie wykorzystał meczbola i po chwili przegrał. – „Dyja” to profesjonalista. Wyciągnął wnioski z tamtego pojedynku, odpowiednio się przygotował i zwyciężył – dodaje Krzeszewski. Dyjas niemal w całym czwartkowym meczu doskonale serwował. – Kluczem do wygranej było kierowanie serwisu do forhendu Chińczyka. Obecnie większość zawodników odbiera podanie bekhendem, druga strona nie jest wtedy tak perfekcyjna. Ataki Kuba też starał się kierować do forhendu Fanga. Ta taktyka się sprawdziła – analizuje szkoleniowiec. Dzięki dobremu odbiorowi serwu Azjaty Polak zupełnie wytrącił z jego rąk atut w postaci mocnego ataku z trzeciej piłki.

Czytaj więcej w Przeglądzie Sportowym!