W sierpniu w Centrum Szkolenia Polskiego Związku Tenisa Stołowego im. Andrzeja Grubby w Gdańsku odbyły się szkolenia dla trenerów w ramach programu „Pingpongowe Marzenia”, który jest elementem Narodowego Programu Rozwoju Tenisa Stołowego.

Trenerzy z całej Polski brali udział w trzydniowych szkoleniach, które odbywały się pod przewodnictwem Jerzego Grycana. Pierwsze dwa kursy zostały skierowane dla trenerów klubowych w ramach rozszerzenia „Fundamentów 1”, natomiast w trzecim szkoleniu udział brali trenerzy kadry wojewódzkich i kadr narodowych (Fundamenty 2).

„Pingpongowe Marzenia” to unikatowy program przeznaczony dla uczniów szkół podstawowych w formie zajęć pozalekcyjnych. Organizacja szkolenia jest elementem „Narodowego Programu Rozwoju Tenisa Stołowego”. W ramach programu zostało przeszkolonych już ponad 300 trenerów z całego kraju.

Podsumowanie szkoleń i wypowiedzi uczestników:

Podsumowanie – grupa I

Bartek Turek (UKS TS Optimum Lubasz): Jakie miałem oczekiwania? Najlepszą rzeczą było to, że mogłem wszystkiego doświadczyć bezpośrednio, czyli: trenerzy, wytłumaczenie zadania na stole, pokaz. Ja miałem ten cykl szkoleniowy w formie on-line. Cieszę się, że tak zacni trenerzy razem z trenerem Jurkiem przekazywali nam tę wiedzę, to daje większą motywację do dalszej pracy. Mam nadzieję, że będzie więcej takich spotkań. Nawet jak ktoś ma dużą wiedzę, to warto ją odświeżyć. Szukałem informacji o możliwości takich szkoleń i cieszę się, że mogłem być tutaj z wami. Co do poprawienia? Forma była bardzo fajna, nie mam żadnych zarzutów, jak najwięcej takich rzeczy. Niby wydaje się, że już człowiek ma dużą wiedzę, ale zawsze gdzieś te małe mankamenty są do poprawienia „diabeł tkwi w szczegółach”. Na treningach należy zwracać uwagę na dokładność wykonywania ćwiczeń, dążyć do perfekcji. Jakie mam końcowe wnioski? Po spotkaniu w takim gronie trenerów mam większą motywację „iskra przeistacza się w większy ogień”, już dziś na 19 godzinę mam ustawiony trening i wracam pełen zapału do dalszej pracy, nie tylko chęci rywalizacji, ale wspólnego celu i wspólnej pracy dla budowania polskiego tenisa stołowego.

Podsumowanie – grupa II

Patryk Jendrzejewski (Bydgoszcz, trener reprezentacji Polski juniorów): Oczekiwania były takie, aby podnieść swoje umiejętności, które będą mi potrzebne do pracy z najmłodszymi. Nie ukrywam, że nigdy nie miałem styczności, zdaje sobie sprawę, że jest to ciężki długi proces. Uświadomiłem sobie, że chciałbym spróbować, chciałbym iść w tym kierunku, dlatego tutaj przyjechałem, żeby się dowiedzieć nowych rzeczy i doskonalić od takich trenerów, których tutaj mamy. Chciałem podziękować trenerowi Tomkowi Redzimskiemu, Tomaszowi Krzeszewskiemu, panu Ziemowitowi Bańkoszowi, trenerowi Stefanowi Dryszelowi i przede wszystkim trenerowi Jerzemu Grycanowi, bez którego tego wszystkiego oczywiście by nie było, który przekazuje nam swoją wiedzę. Mam nadzieję a nawet jestem pewny, że to mi pomoże. Co poszło dobrze? To, że z czasem się otworzyłem, bo nie ukrywam, że nie pracuję z dziećmi, a praca z chłopakami z kadry, gdzie już są wyszkoleni (zasługa ich trenerów i rodziców), ja tylko staram się pomóc im jak mogę, ale to jest też zupełnie coś innego, niż praca z dziećmi. Co jest do poprawy w moim przypadku, to żeby nie skrywać się, tylko się otworzyć i szkolić, bo bez tego nic się takiego nie uda. Mam też ambicje, chciałbym wyszkolić jakiegoś swojego wychowanka. 20 lat jestem szkolony przez różnych trenerów, którym już dziękowałem, również trener Szafranek i Michał Dziubański. To co wiem, staram się przekazywać moim zawodnikom. Refleksja też moja taka, żeby się nie bać mówić, żeby się otworzyć i robić swoje. A wnioski są moje takie, że chciałbym się szkolić. Na pewno jak będą dalsze szkolenia to przyjadę z chęcią. Przede wszystkim chciałbym podziękować całej grupie nie znamy się z większością, ale dziękuję wam, zrozumiałem, że zarówno wy, jak i ja możemy się uczyć czegoś nowego.

Podsumowanie – grupa III

Jakub Perek (Zielona Góra, trener Kadry Narodowej Kadetów): Chciałem podziękować generalnie wam wszystkim za to, że tu byliście, bo każdy w jakimś stopniu coś od siebie dołożył. Jedni mają większe, inni mniejsze doświadczenie i są w stanie tym „świeżakom” dużo przekazać. Ja osobiście nie mam żadnej grupy dzieci, ale przez tą wiedzę, którą tutaj zdobywamy, utrwalamy, wydaje mi się, że jestem gotowy, jeśli taką grupę będę posiadał, będę w stanie sobie poradzić z tym wszystkim. Jakie były moje oczekiwania? Przyjechać, utrwalić, zdobyć dodatkową wiedzę, która będzie efektywnie wykorzystywana w mojej pracy trenerskiej. Co poszło dobrze, myślę, że bardzo fajne były te mikrotreningi, które prowadziliśmy. Można ubolewać nad tym, że nie można w dłuższym wymiarze czasowym ich rozciągnąć, żeby jeszcze lepiej zobrazować i porozmawiać na te tematy, żeby więcej taktyki może było ujętej. Co do poprawienia? Jest troszeczkę lęk przed szkoleniem zawodników w różnych stylach, musimy się chyba przełamać i zacząć szkolić takich zawodników. Ze swojego doświadczenia z Mistrzostw Europy, na których ostatnio byłem i po rozmowach po półfinale przegranym przez Miłosza z piórkowcem Francuzem Lebrun’em, Miłosz mówił, że on nie umie grać z takim zawodnikiem, bo inny jest upadek piłki przy serwie, że przy topspinie troszeczkę inna jest rotacja. Duże znaczenie miało to, że nie gra z takimi zawodnikami, choć byli na podobnym poziomie sportowym, to zadecydowało, że już tego pojedynku nie wygrał. Największe wnioski to, żeby się przełamać i jednak zacząć szkolić zawodników z innymi stylami.