Bardzo ciepło 2. Grand Prix Polski Seniorów wspominać będzie triumfatorka zawodów – Agata Zakrzewska. Rozstawiona z nr 11 pingpongistka sprawiła nie lada niespodziankę wygrywając na Śląsku. Dla zawodniczki Enea Siarki Tarnobrzeg to pierwsze zwycięstwo w turnieju z cyklu Grand Prix Polski w gronie seniorek. Jak zapewnia, nie chce na tym poprzestać. 

– To mój pierwszy triumf w rywalizacji seniorek i na pewno jest to duży sukces dla mnie jak i wszystkich osób, które mi pomagają, wspierają i na co dzień ze mną współpracują. Na pewno czuję się świetnie, ponieważ każdy sportowiec, tak i ja każdego dnia trenujemy, aby wygrywać. Myślę, że solidnie pracowałam na ten wynik, dlatego tym bardziej jestem szczęśliwa z odniesionego zwycięstwa – zaznacza pingpongistka Enea Siarki.

To był bardzo długi turniej dla Zakrzewskiej. W rywalizacji grupowej z bilansem 3:1 zajęła drugie miejsce i awansowała do turnieju głównego singlistek. Przegrała tylko z Sandrą Wabik 1:3 (-2,-5,6,-5)

– Każda z moich gier w Zawierciu nie była łatwa i charakteryzowała się innym obciążeniem. Sandra Wabik zagrała ze mną bardzo dobrze taktycznie i rzeczywiście ten mecz nie wyszedł mi najlepiej i był bardzo trudny. Warto zwrócić uwagę na mecz z Elizą Brzęczek, ponieważ była to gra o wyjście z grupy i ciążyła na mnie duża presja – przyznaje Zakrzewska.

Zawodniczka Enea Siarki w 1. rundzie turnieju głównego trafiła na Paulinę Nowacką (LKTS Luboń, zwycięstwo 4:2), by w ćwierćfinale zmierzyć się z Julią Bartoszek (JKTS Jastrzębie-Zdrój), która wcześniej w siedmiu setach wyeliminowała „turniejową jedynkę” Roksanę Załomską (AZS UJD Częstochowa). Zakrzewska ograła Bartoszek 4:1 i o finał zagrała ze swoją klubową koleżanką – Kingą Stefańską. Późniejsza triumfatorka Grand Prix wygrała 4:1, po kreczu rywalki.

– Na pewno gra z Kingą Stefańską wyglądałaby inaczej, gdyby nie jej kontuzja, a z racji tego, że dość często wspólnie trenujemy, to znamy swoje słabsze strony, więc wynik końcowy mógłby być rożny – zdradza Zakrzewska.

W finale pingpongistka mistrzyń Polski zmierzyła się z reprezentantką GLKS-u Nadarzyn – Pauliną Krzysiek. To była prawdziwa wojna nerwów. Najpierw Zakrzewska prowadziła 2:0, by za chwilę przegrywać 2:3.

– Finał to oddzielna historia. Obie z Pauliną byłyśmy chyba lekko zestresowane, dlatego popełniałyśmy sporo błędów. W pierwszych setach udawało mi się to wykorzystywać, lecz minimalna porażka w trzecim secie sprawiła, że Paulina zaczęła grać odważniej, a ja zupełnie oddałam inicjatywę. Przed szóstą partią zdałam sobie sprawę z tego, że muszę znów prowadzić grę, aby liczyć na końcowy sukces. Zagrałam na większym ryzyku i to przyniosło efekt. Myślę, że to był kluczowy moment, ponieważ wiemy, że ostatnie sety, szczególnie w takich meczach rządzą się swoimi prawami. Warto dodać, że w końcówce meczu to ja miałam nieco więcej szczęścia i popełniłam mniej błędów, co w rezultacie przyniosło końcowe zwycięstwo, z którego jestem bardzo dumna – dodaje Zakrzewska.

Ostatecznie 19-latka wygrała 4:3 (10,10,-11,-4,-7,8,8) i triumfowała w całym turnieju w Zawierciu.

– Na pewno ten sukces daje ogromną motywację do dalszej pracy oraz pokazuje, że idziemy w dobrym kierunku. Na ten moment nie zmienia się praktycznie nic. Od wtorku już rozpoczynam kolejne treningi i pracę nad błędami. Nawet po wygranym turnieju wspólnie z trenerem w krótkiej analizie znaleźliśmy błędy, nad którymi trzeba się skupić. Przede mną jeszcze wiele, wiele pracy, ale na pewno udowodniłam sama sobie, że stać mnie na wygrywanie – kończy Zakrzewska.