Niepełnosprawny Patryk Chojnowski (Olimpia-Unia Grudziądz) wygrał 14 z 17 pojedynków i należy do najlepszych tenisistów stołowych superligi. W składzie na DMŚ w Tokio się nie znajdzie, bo – jak twierdzi – nie jest w stanie wytrzymać trudów długiego turnieju. 23-letni Chojnowski jest odkryciem krajowych rozgrywek, pokonał m.in. wicemistrza igrzysk w Londynie w rywalizacji zespołowej Oh Sangeuna z Korei Płd., multimedalistę mistrzostw Europy Lucjana Błaszczyka, byłego mistrza Polski Bartosza Sucha oraz srebrnego medalistę ubiegłorocznych zawodów tej rangi Tomasza Lewandowskiego. W poprzednich sezonach jego bilanse indywidualne były dużo gorsze.

– Wszystko zmieniło się za sprawą londyńskiej paraolimpiady, którą wygrałem. Kiedyś przychodziłem na salę treningową i sam nie wiedziałem, czy mam ochotę solidnie popracować, czy też nie. Od jakiegoś czasu nie marnuję czasu na zajęciach. Poza tym zacząłem inwestować w siebie, jeździłem do Warszawy i Poznania do specjalistów ds. treningu fizycznego i siłowego. Stosuję dietę, mam odżywki. Bo tenis stołowy nie polega tylko na odbijaniu piłeczki – powiedział Chojnowski.

Mierzący ponad 190 cm zawodnik przeszedł metamorfozę, wcześniej uznawany był za wielki talent, ale więcej dyskutowało się o jego… kłótniach z rywalami i sędziami niż postępach sportowych. Dziś trener klubowy z Olimpii-Unii Piotr Szafranek nie ma wątpliwości. – Patryk jest najbardziej profesjonalnym pingpongistą, z jakim kiedykolwiek współpracowałem – stwierdził.

– Jest mi miło, słysząc takie słowa. Warto było się zmienić, mam kolejne cele, jak np. wrześniowe mistrzostwa świata niepełnosprawnych w Pekinie. Podczas zeszłorocznych ME we włoskim Lignano zdobyłem złoty medal i automatyczną kwalifikację na te zawody. A jeśli chodzi o rywalizację z pełnosprawnymi tenisistami, pozostają mi występy w superlidze oraz kwietniowe MP w Raszkowie – dodał.

Chojnowski należy do najlepszych polskich graczy, ale zdecydował, że nie wystąpi w DMŚ, które na przełomie kwietnia i maja odbędą się w Japonii.

– Nie chcę blokować miejsca w kadrze. Mogłoby się zdarzyć tak, że rozegrałbym jedno spotkanie i musiałbym się wycofać. Ostatnio nie wytrzymałem trudów Wojewódzkiego Turnieju Klasyfikacyjnego, a co dopiero najważniejsze imprezy międzynarodowe. Ból nogi po wysiłku czasem jest ogromny. Inaczej wyglądają mecze w superlidze, bowiem jednego dnia mam najwyżej dwie potyczki, do trzech wygranych setów – stwierdził Chojnowski, który jako dziecko uległ poważnemu wypadkowi. Jadąc rowerem, został potrącony przez samochód. Zmiażdżeniu uległ prawy staw skokowy tenisisty, groziła nawet amputacja nogi.

Pochodzący z Łasku pingpongista nie ukrywa, że w obecnej formie mógłby walczyć z powodzeniem przynajmniej w zawodach na kontynencie, ale nie chce ryzykować zdrowiem.

– Pokusa jest duża, bowiem stać mnie na dobrą grę poza Polską. Tylko nikt nie wie, co niekiedy przeżywam po wielogodzinnych meczach… Dlatego zostaje mi walka w superlidze i turniejach niepełnosprawnych. W środę w lidze czeka nas prestiżowa konfrontacja z Kolpingiem Frac Jarosław. W poprzedniej rundzie dwie z trzech porażek poniosłem właśnie z zawodnikami tego klubu. A tak naprawdę tylko z Wangiem Zeng Yi nie miałem żadnych szans. Chciałbym zrewanżować się albo jemu, albo Białorusinowi Jewgienijowi Szczetininowi, a najlepiej obydwu. Najważniejsze jednak, żeby Olimpia-Unia pokonała rywali z Jarosławia – przyznał.