„Mam nadzieję, że w ciągu czterech-pięciu lat Liga Mistrzyń zawita do Nadarzyna. Otwieramy nowy rozdział w historii miejscowego tenisa stołowego” – powiedział trener ekstraklasowej drużyny GLKS Scania Marcin Kusiński, były dwukrotny mistrz Polski w singlu.

– Niedawny mecz z Bebetto AZS UJD Częstochowa (1:3) był ostatnim drużyny z Nadarzyna w barwach GLKS. Kawał historii polskiego, głównie kobiecego tenisa stołowego, dobiega końca. Został nam w pierwszej rundzie jeszcze wyjazd do Sochaczewa 30 listopada i to już będzie koniec. Od stycznia będziemy działać w nowych strukturach jako MUKS Nadarzyn i z nowymi celami – stwierdził 48-letni Kusiński, który od wielu lat prowadzi żeński zespół w podwarszawskiej miejscowości.

GLKS Nadarzyn jest ostatnim klubem, który zdetronizował KTS Enea Siarkę Tarnobrzeg i zdobył drużynowe mistrzostwo Polski – w 2006 roku. Mazowieckie pingpongistki sięgnęły po tytuł po 15-letniej serii zwycięstw ekipy z Podkarpacia. Od tego czasu nieprzerwanie znów wygrywa Siarka, której szkoleniowcem jest Zbigniew Nęcek.

– GLKS to także kawałek mojego życia, mnóstwo lat w tym zespole spędziła moja córka Klaudia. Zawsze mocno stawialiśmy na szkolenie, w drużynie były np. Magda Szczerkowska, Sandra Wabik i Klaudia Kusińska, co sprawiało, że z jednej strony mieliśmy młody, polski zespół w ekstraklasie, ale także jeszcze jeden bardzo silny oparty na chińskich zawodniczkach, m.in. Yan Xiaoshan. Wiele razy udowadnialiśmy, że w Nadarzynie może być mocny klub damskiego tenisa stołowego – dodał szkoleniowiec.

Kusiński przyznał, że celem na najbliższe lata jest zbudowanie silnego klubu pod względem organizacyjno-sportowym, który będzie rywalizował w europejskich pucharach.

– W naszej dyscyplinie sportu w Polsce jest kilka bardzo mocnych klubów i wierzymy, że do nich dołączymy. Tworzymy odpowiednie struktury, zależy nam, aby każdy odpowiadał za swoją „działkę”, rozmawiamy oczywiście ze sponsorami. Jako spadkobierca GLKS będziemy dążyć do sukcesów na arenie krajowej i zagranicznej, sama walka o utrzymanie w najwyższej lidze to zbyt mało, aby zachęcić dzieci i młodzież do trenowania, aby przyciągnąć kibiców. Cieszymy się, że prowadzimy szkolenie na dobrym poziomie i są efekty, bo na dziś nie wyobrażam sobie, żeby przyjeżdżały chińskie pingpongistki na telefon i pomagały zdobywać punkty.

Za cztery-pięć lat w Nadarzynie być może doczekają się Ligi Mistrzów. W poprzednim sezonie w prestiżowych rozgrywkach zwyciężył klub z Tarnobrzega.

– Wówczas pomyślimy o wzmocnieniach z Azji, ale klub musi mieć mocne podstawy swego funkcjonowania. Bez codziennej pracy nie zdobędziemy mistrzostwa Polski, a to też jeden z celów na najbliższe lata – podkreślił Kusiński, który triumfował w IMP w 1994 i 2002 roku.