– Jestem w dobrej formie i nie mogę doczekać się piątkowego meczu. Chcę dołożyć cegiełkę do historycznego wyniku – powiedział Marek Badowski z Dartomu Bogorii Grodzisk Mazowiecki, który zagra w ćwierćfinale Ligi Mistrzów tenisistów stołowych z UMMC Jekaterynburg.

Mistrzowie Polski już cztery razy byli w gronie ośmiu najlepszych europejskich klubów, lecz ani razu nie awansowali do półfinału. W tej edycji Champions League o „czwórkę” powalczą z ubiegłorocznym finalistą; trofeum broni inny rosyjski zespół Fakieł Gazprom Orenburg.

„Bardzo dobrze przepracowałem ostatni okres na zgrupowaniu kadry oraz w klubie, jestem w dobrej formie sportowo-fizycznej i aż palę się do gry. Do tej pory przegrywałem z Andrejem Gaciną i Aleksandrem Szibajewem, w Chorwatem w eliminacjach DME, zaś z Rosjaninem podczas Igrzysk Europejskich, ale jestem w stanie ich pokonać. Muszę zagrać najlepiej jak potrafię, pewnie i agresywnie oraz przejmować inicjatywę” – stwierdził Marek Badowski.

Oprócz dwukrotnego wicemistrza Polski, w składzie Dartomu Bogorii są Grek Panagiotis Gionis i Czech Pavel Sirucek. W ekipie gości wystąpią Szibajew, Gacina i Duńczyk Jonathan Groth, z którym wygrał m.in. Gionis. Z kolei podczas ubiegłorocznych indywidualnych mistrzostw świata Jakub Dyjas pokonał Szibajewa 4:3.

„Kuba dysponuje najlepszym serwisem ze wszystkich reprezentantów Polski. Jego przewaga nad Rosjaninem w tym elemencie gry była bardzo widoczna. Szibajew odbierał dość pasywnie i Dyjas mógł zaatakować trzecią piłkę” – przyznał wychowanek UKS Return Piaseczno, który później występował w klubach z Gdańska i Bydgoszczy.

W Lidze Mistrzów Marek Badowski pokonał m.in. czołowego europejskiego pingpongistę Niemca, zaś w DME wygrał z wicemistrzem Europy z 2016 roku i ćwierćfinalistą MŚ 2019 Francuzem Simonem Gauzym.

„Chcę dołożyć cegiełkę do historycznego wyniku, tj. półfinału Ligi Mistrzów. UMMC Jekaterynburg ma równy skład, ale my też dysponujemy solidnym zespołem” – ocenił. Do rewanżu dojdzie 14 lutego w Rosji.

Tymczasem po piątkowym meczu Marek Badowski udaje się do portugalskiego Gondomar, gdzie dołączy do Dyjasa, Samuela Kulczyckiego i Macieja Kubika. Biało-czerwoni walczyć tam będą w dniach 22-26 stycznia w drużynowych kwalifikacjach olimpijskich.

„Dwa dni przed turniejem odbędzie się losowanie i wówczas będziemy mogli analizować naszą turniejową drabinkę. Wcześniej nie ma mówić o szansach. Gdybym przed drużynowymi mistrzostwami Europy w Nantes powiedział, że jedziemy walczyć o medal, zostałbym wyśmiany. Tymczasem niewiele zabrakło do podium, gdyż w ćwierćfinale z Francją prowadziliśmy 2:0. Tak więc nie mamy nic do stracenia w Gondomar” – dodał 22-letni Marek Badowski.