– Awans do ćwierćfinału jest naszym celem – mówi reprezentacyjny tenisista stołowy Dartomu Bogorii Grodzisk Mazowiecki Marek Badowski przed wyjazdem do Portugalii na turniej Pucharu Europy ETTU.

Po powrocie z Mistrzostw Świata w Houston Marek Badowski przygotowywał się do ostatnich tegorocznych wyzwań sportowych – rozgrywek grupowych ETTU Cup (2 runda) w Vila Nova de Gaia i trzech meczów Lotto Superligi.

W Portugalii Dartom Bogoria, w jedynej grupie 3-zespołowej, spotka się z UTTC Stockerau (Austria) i HB Ostrov Havlickuv Brod (Czechy). Dwie najlepsze drużyny awansują do ćwierćfinału.

Podczas MŚ w Stanach Zjednoczonych Marek Badowski pokazał, że jest w dobrej formie. Pokonał byłego Mistrza Świata w deblu Tajwańczyka Chen Chien-Ana 4:1 i był blisko wyeliminowania późniejszego złotego medalistę zawodów w grze podwójnej Kristiana Karlssona (występował w duecie z Mattiasem Falckiem).

– Zwycięstwo z Chenem był cenne, ale nie zaliczyłby go do grona najważniejszych w karierze. Na obecną chwilę Tajwańczyk nie jest już wybitnym zawodnikiem. Zdecydowanie większymi sukcesami były wygrane z takimi zawodnikami, jak Patrick Franziska, Jonathan Groth, Andrej Gacina, Jakub Dyjas, Vladimir Samsonov, Daniel Habesohn, Simon Gauzy – powiedział 24-letni Marek Badowski.

Reprezentantowi Biało-Czerwonych niewiele zabrakło do awansu do 3 rundy MŚ, bowiem prowadził 2:0 w setach i miał trzy piłki setowe na 3:0. Niestety tego seta i wszystkie kolejne wygrał Szwed.

– Z Karlssonem miałem przewagę jeśli dobrze odbierałem flipem backhandowym oraz gdy dobrze zmieniałem miejsce upadku swojego serwu. Natomiast przeciwko Chenowi najlepiej funkcjonował wspomniany odbiór flipem backhandowym, do tego pewność w 2 i 4 oraz w 1 i 3 piłce – podkreślił Marek Badowski.

Zawodnik Dartomu Bogorii miał czego żałować, bowiem w 3 rundzie MŚ rywalem byłby Francuz Alexandre Cassin, który ostatecznie przegrał z Kristianem Karlssonem 2:4. W 1/8 finału odpadł Szwed po porażce z Nigeryjczykiem Quadri Aruną 3:4.