„Nieźle poradziłem sobie w TOP 10 juniorów, dobrze się spisuję w 2.Bundeslidze, ale czekam na udany występ turniejowy w seniorach. W grze z nimi jest trudniej” – powiedział uznawany za jeden z większych talentów w polskim tenisie stołowym Samuel Kulczycki.

W 2017 roku Kulczycki wygrał TOP 10 kadetów. Kilka dni temu zajął drugie miejsce w zawodach tej rangi, ale wśród juniorów. Latem z kolei został mistrzem Europy juniorów w grze mieszanej z Katarzyną Węgrzyn. Od tego sezonu trenuje w niemieckim Ochsenhausen, m.in. z Jakubem Dyjasem i Maciejem Kubikiem, a występuje w drugoligowym TTC OE Bad Homburg. W przyszłym tygodniu zagra w turnieju ITTF Challenge we Władysławowie.

– W sierpniu wystąpiłem w silnie obsadzonym World Tourze w Czechach, gdzie niewiele zabrakło mi do wygrania z Japończykiem Masakim Takamim. W hali COS Cetniewo też nie zabraknie wysokiej klasy rywali, ale mam nadzieję, że uda mi się skutecznie powalczyć w singlu oraz deblu z Maćkiem Kubikiem. W grze z seniorami jest trudniej, poza tym atmosfera – zwłaszcza na zawodach mistrzowskich – jest całkiem inna niż w juniorach – stwierdził pochodzący z Gorzowa Wielkopolskiego, 17-letni Kulczycki.

Reprezentant Polski łączy dość liczne starty juniorskie z seniorskimi. W ostatni weekend uplasował się na drugiej pozycji w TOP 10 juniorów w holenderskim Noordwijk. W rywalizacji kobiet trzecia był zaś Anna Węgrzyn.

– Stać mnie było na powtórzenie sukcesu z kadetów, czyli zajęcie pierwszej lokaty. Kluczowy okazał się już pierwszy pojedynek, przegrany 3:4 z Francuzem Lilianem Bardet. Później grałem bardzo dobrze, miałem serię pięciu zwycięstw, ale niedzielę zacząłem od porażki z późniejszym triumfatorem Niemcem Kayem Stumperem 1:4. Nigdy wcześniej ze mną nie wygrał, ale tym razem zagrał bardzo dobrze, ja z kolei słabiej. Podsumowując Top 10, nie udało mi się rozegrać dziewięciu meczów na wysokim poziomie, to bardzo trudne zadanie w ciągu trzech dni. Drugie miejsce jest sukcesem, lecz mogło być jeszcze lepiej – przyznał.

Kilka tygodni temu Kulczycki zadebiutował w drużynowych mistrzostwach Europy seniorów. Biało-czerwoni zajęli piąte miejsce, ale punktowali tylko Jakub Dyjas i Marek Badowski. Na pozycji nr 3 Kulczycki przegrał z Serbem Marko Jevtovicem i Belgiem Martinem Allegro, a Kubik z Francuzem Canem Akkuzu.

– Nie udało się zdobyć punktu i pomóc drużynie, ale z drugiej strony nie czułem zderzenia ze ścianą. Owszem, presja i ranga zawodów zrobiły swoje, atmosfera na trybunach była niesamowita, niespotykana w kadetach czy juniorach. Nie zagrałem tak dobrze jak potrafię i może dlatego nie pokonałem Jevtovica czy Allegro. To bardzo solidni zawodnicy, ale jestem w stanie z nimi wygrywać, potrzebuję trochę czasu na ogranie się i oswojenie z dodatkową presją. Muszę przyzwyczaić się, że turnieje seniorskie to inna bajka. Wierzę, że przełamanie nadejdzie już we Władysławowie – dodał.

Polski junior świetnie spisuje się na zapleczu niemieckiej Bundesligi, gdzie gra wielu reprezentantów różnych krajów.

– Zwyciężyłem we wszystkich grach singlowych i deblowych, a mój klub z kompletem sześciu punktów prowadzi w tabeli. Szczególnie na pierwszym stole nie brakuje mocnych przeciwników, na drugim bywa z tym różnie. Generalnie poziom jest niezły. W niedzielę rywalizujemy z TV Leiselheim, a następnie wyruszam na ITTF Challenge do COS Cetniewo – powiedział Kulczycki.

Jego młodszy brat też zagra we Władysławowie, ale w dniach 23-31 października w World Cadet Challenge, czyli nieoficjalnych mistrzostwach świata kadetów. To najważniejsza impreza dla pingpongistów w tej grupie wiekowej.