Mimo zajęcia 9. miejsca w zakończonym sezonie żeńskiej Ekstraklasy zespół KU AZS PWSiP Metal-Technik Łomża zagra jednak w najwyższej klasie rozgrywek. Zdecydowały o tym władze PZTS, uwzględniając odwołanie łomżyńskiego klubu.

W związku z tym rozgrywki żeńskiej ekstraklasy zostaną powiększone do 11 zespołów – podał PZTS w komunikacie.

Jak powiedział trener KU AZS PWSiP Metal-Technik Łomża Wacław Tarnacki, Związek uwzględnił odwołanie klubu. Jak wyjaśnił, argumentem był fakt, że w identycznej sytuacji w męskiej superlidze podjęta została pozytywna decyzja wobec Poltarexu Pogoni Lębork, który również – mimo zajęcia przedostatniej, spadkowej pozycji – w nowym sezonie zagra jednak w najwyższej klasie rozgrywek.

– Mieliśmy jeszcze teoretyczne szanse utrzymania się, gdyby sezon był dograny do końca, ale początkowo, kiedy w związku z pandemią koronawirusa rozgrywki zostały zakończone wcześniej, pogodziliśmy się z tą sytuacją. Kiedy jednak została podjęta pozytywna decyzja w sprawie zespołu z Lęborka, złożyliśmy odwołanie argumentując, dlaczego w lidze żeńskiej jest inaczej – powiedział trener Wacław Tarnacki.

Decyzje dotyczące nowego sezonu są jeszcze przed władzami klubu i sztabem szkoleniowym. Wacław Tarnacki zaznaczył, że ważna jest deklaracja władz Łomży o wsparciu finansowym zespołu, jeśli będzie grał w ekstraklasie. Pytany o stronę sportową powiedział, że klub chce zgłosić do rozgrywek 20-letnią Chinkę Liu Luqi, która była zdecydowanie najlepiej punktującą zawodniczką zespołu (wygrała 8 z 11 pojedynków), choć w ostatnich meczach skróconego sezonu zagrać nie mogła z powodu koronawirusa i zamykanych z tego powodu granic.

– Chcielibyśmy też zakontraktować jakąś polską zawodniczkę, która by również punktowała, pozostała kadra to obecny skład” – dodał trener. Na razie żadne nazwiska ewentualnych nowych tenisistek w łomżyńskim zespole nie padły. Przyznał, że w ubiegłym roku zespół miał niezbyt dużo czasu na przygotowania i zbudowanie kadry, bo awansował jako ostatni, po wygranych barażach z MKS Płotbud Skarbek Tarnowskie Góry. – W tym też ta decyzja przyszła na samym końcu i nie wiemy, kogo będziemy mogli ściągnąć. Ale trzeba wyzwanie przyjąć – dodał.