– Staż w tenisie stołowym nie oznacza, że już wszystko się wie albo umie. Najważniejsza jest codzienna ciężka praca, bez niej nie ma efektów – mówi Katarzyna Marszał, złota medalistka Igrzysk Paraolimpijskich z Rio de Janeiro w drużynie z Natalią Partyką i Karoliną Pęk.

Przed 4 laty Polki sprawiły bardzo miłą niespodziankę pokonując w finale zespół Chin. Teraz urodzona w 1985 roku Katarzyna Marszał walczy o udział w swojej trzeciej Paraolimpiadzie. Od czwartku do soboty zagra w hali Centralnego Ośrodka Sportowego „Cetniewo” w turnieju zaliczanym do kwalifikacji paraolimpijskich – ITTF Fa20 Polish Para Open.

– Walczę o wyjazd na Igrzyska Paraolimpijskie w Tokio. Zmieniły się przepisy i obecnie zdobycie kwalifikacji jest bardzo trudnym zadaniem. Zajmuję 6 miejsce w rankingu światowym, ale na dziś jestem poza Paraolimpiadą. Potrzebuję wielu punktów, żeby awansować na liście światowej, a mam czas do 31 marca. Dlatego wystartuję w 4 turniejach: w Polsce, Hiszpanii, we Włoszech oraz Jordanii i zamierzam walczyć do samego końca. To jest jedna możliwość. Druga to majowe zawody „ostatniej szansy” w Lasko. Kto wygra na Słowenii, ten jedzie na Igrzyska. Można też liczyć na łut szczęścia w postaci dzikiej karty – powiedziała Katarzyna Marszał.

Dla zawodniczki Integracyjnego Klubu Sportowego AWF Warszawa start w COS „Cetniewo” we Władysławowie to jednocześnie początek sezonu.

– Lubię grać „blisko domu”, choć stres jest dość duży, bo z jednej strony czuje się wsparcie otoczenia, a z drugiej nakłada się często swoją prywatną presję, żeby nie zawieść i pokazać się z jak najlepszej strony. W końcu jesteśmy u siebie, więc fajnie byłoby wygrać. W zeszłym roku grając na Polish Open zajęłam 3 miejsce w singlu i 2 w drużynie – przyznała tenisistka stołowa.

Reprezentantka Polski w światowej czołówce jest już od 10 lat. Jej pierwszym dużym sukcesem międzynarodowym było zdobycie tytułu Mistrzyni Świata w Korei Południowej w 2010 roku.

– Wówczas zdobyłam złoty krążek w singlu w klasie 6 i miałam okazję zagrać w drużynie klasy 9-10, która sięgnęła po brąz. Nie miałam doświadczenia, patrząc z perspektywy czasu nie miałam również zbyt wielu umiejętności techniczno-taktycznych. Ale bardzo wierzyłam, że ciężką pracą i treningiem mogę uzyskać wynik o jakim marzyłam od wczesnego dzieciństwa: zwycięstwo i „Mazurek Dąbrowskiego” – mówi Katarzyna Marszał.

Od tego turnieju w Azji minęła dekada, a jak zmieniła się przez ten czas polska tenisistka stołowa? – Dziś wiem jak wygląda duża impreza sportowa. Co prawda każda jest inna i mogą zdarzyć się nieprzewidziane sytuacje. Sport jest nieprzewidywalny pod każdym względem i zawsze czegoś nowego można się nauczyć. Stażem w Kadrze Narodowej można określić mnie jako bardzo doświadczoną zawodniczkę. Jestem teraz bardziej świadoma swojej gry, planów treningowych. Nadal się uczę, pracuję nad stroną mentalną oraz fizyczną i próbuję doskonalić każde zagranie w czym pomaga mi mój obecny trener Filip Szymański oraz wiele osób, które wspierają mnie na co dzień – stwierdziła.

Katarzyna Marszał podkreśliła, że staż w tenisie stołowym nie oznacza, że już wszystko się wie albo umie. Najważniejsza jest codzienna ciężka praca, bez niej nie ma efektów.

– W mojej klasie jest duża różnorodność i rozbieżność, jeśli chodzi o wiek lub staż zawodniczek. Niektóre startują dłużej ode mnie, są też przeciwniczki o podobnej praktyce przy stole. Pojawiają się również młode dziewczyny na zawodach międzynarodowych. Następuje niejako starcie doświadczenia z zaciętością młodości. Poziom sportowy w czołówce światowej jest bardzo wyrównany. Tak naprawdę o zwycięstwie na danym turnieju często decyduje dyspozycja dnia, bo każda tenisistka stołowa w tej klasie może wygrać zawody – mówi Katarzyna Marszał.

Reprezentantka IKS AWF Warszawa 2-krotnie startowała w Mistrzostwach Świata i 2 razy wystąpiła na Igrzyskach Paraolimpijskich.

– W Mistrzostwach Europy w 2017 roku zdobyłam srebrny medal w singlu i brązowy medal w drużynie kl. 9-10. Natomiast w ME w 2019 roku w Szwecji zdobyłyśmy złoty medal w drużynie kl 6-8 – powiedziała Polka.