– Na co dzień trenuję w Centrum PZTS im. Andrzeja Grubby, dlatego ucieszyłem się, że turniej Lotto Top 16 rozgrywany będzie w tej hali. To był mój mały atut – mówi Jakub Dyjas, który po zwycięstwie z 6 rywalami wygrał weekendowe zawody organizowane przez Lotto Superligę, kierowaną przez prezesa Zbigniewa Leszczyńskiego.

W sobotę i niedzielę rywalizowało 16 zawodników podzielonych na 4 grupy. Za faworyta uchodził Indywidualny Mistrz Polski Jakub Dyjas z Dekorglassu Działdowo. W pierwszej fazie wygrał 3:1 z Arturem Grelą z Lotto Zooleszcz Gwiazdy Bydgoszcz, 3:0 Damianem Węderlichem z Energi Manekin Toruń i 3:0 Marco Gollę z Olimpii Unii Grudziądz.

W ćwierćfinale Jakub Dyjas pokonał 4:1 Adama Dosza z Poltarex Pogoni Lębork i znalazł się w półfinale, a obok niego byli tylko zawodnicy Dartomu Bogorii Grodzisk Maz.: Marek Badowski, Pavel Sirucek i Miłosz Redzimski. Z tym ostatnim, najmłodszym uczestnikiem turnieju 14-letnim Miłoszem Redzimskim spotkał się w walce o finał. To był mecz Mistrza Polski Seniorów z Mistrzem Polski Juniorów.

– Miłosz bardzo dobrze się rozwija, z tygodnia na tydzień jest coraz lepszym zawodnikiem i już gra na poziomie zbliżonym do pozostałych półfinalistów, czyli do Marka, Pavla i do mnie. Nie mam w tym stwierdzeniu żadnej przesady, widzę co już potrafi i naprawdę to solidny poziom. Oczywiście, ma dopiero 14 lat, więc są pewne braki w jego grze, ale też sporo pozytywów. Mocną stroną Miłosza jest na pewno bardzo dobry serwis. To trudne zagranie dla wielu zawodników w Lotto Superlidze, a słyszałem, że sprawiało problemy też jego rywalom na zagranicznych turniejach. Do tego dochodzi zmienność w jego grze, wielu przeciwników nie lubię gdy ktoś gra zmiennie, tzn. szybko – wolno, wolno – szybko – powiedział Jakub Dyjas, który wygrał z Miłoszem Redzimskim 4:2. Wcześniej pokonał go 3:2 w spotkaniu Lotto Superligi.

Jakub Dyjas imponował dobrym przygotowaniem taktyczno-technicznym i mentalnym oraz pokazał – co podkreślali obserwatorzy – profesjonalizm w swoich poczynaniach w Lotto Top 16.

– Zagrałem na dobrym poziomie, choć jak zawsze mówię, zdaję sobie sprawę z pewnych mankamentów i że było sporo rzeczy do poprawy. Nigdy nie jest idealnie. Ważne, że potrafiłem podejść i zagrać na odpowiednim poziomie w każdym pojedynku, że potrafiłem rozstrzygać je na swoją korzyść. Za dużo było jednak niewymuszonych błędów w meczach grupowych, a potem ćwierćfinale i półfinale. Lepiej to wyglądało w finale. Chodzi o pewne zagrania taktyczne, ale też o swój serwis. Liczyłem, że będę więcej zdobywał punktów przy swoim podaniu, że częściej będę przejmował inicjatywę. Przyznaję, że pozytywnych rzeczy też było sporo, dlatego jestem zadowolony, np. z odbiorem serwisu przeciwników. W ten sposób ustawiałem sobie dużo akcji – przyznał srebrny medalista Mistrzostw Europy z 2016 roku w deblu z Danielem Górakiem i brązowy w singlu.

W finale Jakub Dyjas wygrał z Pavlem Siruckiem. Prowadził z Czechem 2:0 i 3:1, potem był remis 3:3, ale końcówka 7 seta należała do Polaka.

– Cieszę się ze zwycięstwa, zwłaszcza, że rywalizowaliśmy w Centrum Polskiego Związku Tenisa Stołowego im. Andrzeja Grubby. Na co dzień trenuję w Ośrodku, więc grało mi nieco łatwiej i był to mój mały atut. Już będąc w wieku kadeta i juniora spędziłem tutaj w Gdańsku 5 lat, potem wyjechałem na długo do Niemiec, ale już minęło kilka miesięcy od powrotu do Polski, więc miałem czas, by znów przyzwyczaić się do swojej hali – dodał Jakub Dyjas, który w przeszłości występował też w Koszalinie i Toruniu.