– Chyba niewiele jest na świecie reprezentacji, w których niespełna 23-latek jest najstarszym zawodnikiem. Myślę, że potrzebuję kolejnych występów, nabrania doświadczenia. W przyszłości chciałbym stanowić taką pewną jedynkę, która wychodzi i zdobywa dla drużyny dwa punkty – mówi Jakub Dyjas.

WOJCIECH OSIŃSKI: W mistrzostwach Europy w Alicante startował pan jako brązowy medalista sprzed dwóch lat w singlu, a tymczasem teraz odpadł już w pierwszej rundzie z przeciętnym Diogo Carvalho. Co się stało?

JAKUB DYJAS: Zastanawiałem się nad tym przez cały następny dzień i sam sobie nie potrafiłem odpowiedzieć na to pytanie. Przed meczem na rozgrzewce czułem się dobrze, nie było stresu. Opóźnienie tej gry też nie miało na mnie wpływu. Po prostu po pierwszych kilku piłkach poczułem nagle, jakbym zapomniał, jak się gra w ping-ponga. Nie byłem w stanie krótko zaserwować. Pierwszy raz w życiu mi się coś takiego przytrafiło i mam nadzieję, że ostatni. Potraktowałem to jako wypadek przy pracy i już nie wracam do tej porażki.


Tak szybki koniec mistrzostw stanowi chyba dla pana duże zaskoczenie, bo tym razem wakacyjne przygotowania poszły raczej dobrze?


JAKUB DYJAS:
Tak, potrenowałem po dwa tygodnie w Chinach i w Chorwacji. W Azji nie miałem kontaktu z trenerami, sam musiałem planować i dozować sobie zajęcia. Raz na dwa, trzy lata warto wyjechać na treningi gdzieś dalej, poćwiczyć samemu, przemyśleć parę rzeczy. Do tej pory politykę startowo-treningową planował klubowy menedżer, teraz sam to robię. Wróciłem z Chin jako bardziej profesjonalny zawodnik. Trenuję bardziej świadomie.


Mówi się, że aby osiągnąć sukces w tenisie stołowym, trzeba się oddać temu sportowi w stu procentach. Pan już daje z siebie te 100 procent?


JAKUB DYJAS:
Szczerze mówiąc, jeszcze nie. Wzorem profesjonalizmu jest dla mnie piłkarz Robert Lewandowski. Aż takim zawodowcem jeszcze nie jestem. Nie odstawiam jedzenia zawierającego gluten, ale na przykład kiedyś dość często chodziłem do McDonaldsa, a ostatnio praktycznie wcale. Podobnie jest z colą. Zwracam uwagę, na to co jem, zacząłem pić mleko sojowe, dbam o siebie. Kiedyś odwiedzałem fizjoterapeutę, gdy coś mnie bolało, teraz robię to profilaktycznie w myśl zasady, że lepiej zapobiegać niż leczyć.

CZYTAJ WIĘCEJ W PRZEGLĄDZIE SPORTOWYM!