Jakub Dyjas i Belg Cedric Nuytinck zostali rozstawieni z „siódemką” w grze podwójnej turnieju najwyższej rangi – ITTF World Tour Platinum Japan Open. Wszyscy inni polscy tenisiści stołowi zagrają w kwalifikacjach w Sapporo. Obecnie biało-czerwoni trenują w Chinach.

Dyjas to wicemistrz Europy w tej konkurencji z 2016 roku, a jego partnerem był Daniel Górak. Z Nuytinckiem wystąpił m.in. pod koniec marca w Dausze, gdzie dotarli aż do półfinału. Polsko-belgijski debel pokonał wówczas m.in. wicemistrzów Europy Szwedów Mattiasa Falcka (wicemistrz świata w singlu) i Kristiana Karlssona oraz Duńczyka Jonathana Grotha i Anglika Liama Pitchforda, a także tajwańską parę Liao Cheng-Ting/Lin Yun-Ju – rozstawioną z „jedynką” w Japonii.

Oprócz Dyjasa, w Sapporo wystąpią: mistrzyni Europy Li Qian, Natalia Bajor, Natalia Partyka, Marek Badowski i Patryk Zatówka. Z tej grupy do zbliżających się Igrzysk Europejskich w Mińsku na Białorusi nie zakwalifikował się tylko Zatówka.

W Japan Open zagra cała plejada azjatyckich gwiazd ping-ponga, wśród rozstawionych w singlu (po 16 osób) spoza tego kontynentu jest tylko… dwóch zawodników: Brazylijczycy Hugo Calderano i Niemiec Dimitrij Ovtcharov. Kwalifikacje rozpoczną się 12 czerwca, a turniej główny dwa dni później.

Do niedzieli biało-czerwoni trenują w chińskim Chengdu, skąd przeniosą się do Sapporo.

– Największe plusy zgrupowania w Chinach to trenowanie przez długi czas w silnej i zróżnicowanej stylowo grupie oraz sporo godzin spędzonych na zajęciach indywidualnych. Dzięki wspólnej akcji szkoleniowej z kadrą kobiet jest możliwość współpracy miksta Partyka/Dyjas. Wystąpią w Igrzyskach Europejskich, ale gra mieszana staje się coraz ważniejsza w perspektywie przyszłorocznych igrzysk w Tokio – poinformował trener męskiej reprezentacji Tomasz Krzeszewski.

Dodatkowe treningi polscy pingpongiści poświęcają na przykład na trening serwisu.

– We współczesnym tenisie stołowym, trzeba umieć serwować szeroko i krótko oraz potrafić wykonywać te pierwsze zagrania możliwie szybko. Jeśli chodzi o mój serwis, z którego byłem najbardziej znany jako zawodnik, podglądałem i ulepszałem podanie Piotrka Szafranka, a on zobaczył go chyba u Francuza Christophe Legout – dodał szkoleniowiec.