Ma wiele startów za sobą w tym sezonie. We wtorek awansowała z wrocławskimi akademiczkami do wielkiego finału Ekstraklasy, a już od czwartku rozpocznie walkę o Mistrzostwo Polski Juniorów. Rozmawiamy z Anną Węgrzyn.

Czy wszystko w porządku z Twoim zdrowiem? Pytamy, bo sporo masz spotkań „w nogach”.

Anna Węgrzyn (KU AZS UE Wrocław): Tak, aktualnie czuje sie w porządku i mam nadzieję, że to się nie zmieni.

W Krośnie będziesz główną kandydatką do złota. Lubisz występować w turniejach jako faworyt, czy może tak jak w przypadku MP seniorek – Czarny koń?

A.W: Wiadomo, że w roli faworyta gra się trudniej, ale nie myslę o sobie takimi kategoriami jak faworyt czy czarny koń. Na każdym turnieju staram sie zagrać jak najlepiej.

Kogo najbardziej się obawiasz?

A.W: Wszystkich zawodników traktuję jednakowo i poważnie. Do każdego meczu podchodzę zawsze skupiona i skoncentrowana.

Aniu, mnóstwo meczów już za Tobą. Jak sobie na tę chwilę radzisz z trudami tego sezonu?

A.W: Myślę, że ten sezon jest dla mnie udany. Chociaż biorąc pod uwagę dużą ilość meczów, nie da sie być w każdym spotkaniu w najwyższej formie. Do Mistrzostw Polski jestem bardzo dobrze przygotowana i jestem w dobrej dyspozycji.

Wrocław słynie z dobrego ośrodka treningowego. To Twoja duża przewaga?

A.W: Jestem zadowolona ze swoich treningów we Wrocławiu i widzę postępy w swojej grze. Uważam, że mam bardzo dobre warunki do treningów i rozwoju.

A czy przygotowujesz coś specjalnego na te mistrzostwa? Na przykład nowy serwis, którym zakoczysz rywalki?

A.W: Do każdego turnieju staram sie podchodzić jak najlepiej przygotowana, ale niedawno wróciłam z turnieju w Belgii, wiec nie mam zbyt dużo czasu, aby przygotować cos specjalnego. Chyba nawet nie ma takiej potrzeby (śmiech).


W jakich konkurencjach i z kim wystąpisz?

A.W: Wystąpię we wszystkich konkurencjach. W drużynie i w grze podwójnej zagram z siostrą Kasią, a miksta z Samuelem Kulczyckim.

Czego możemy ci życzyć przed turniejem?

A.W: Jak najlepszego występu!

Tego życzymy! Powodzenia i do zobaczenia w Krośnie.

A.W: Rownież dziekuję i do zobaczenia!