– Chciałbym wrócić do gry jeszcze w 2017 roku, w 1 rundzie Superligi – mówi były reprezentant Polski Mateusz Gołębiowski (FIBRAINE AZS POLITECHNIKA Rzeszów), który w trakcie poprzedniego sezonu doznał kontuzji kolana. Do feralnego zdarzenia doszło 12 marca na meczu 15 kolejki z Dekorglassem Działdowo w Rzeszowie. Przy stanie 1:1 Mateusz Gołębiowski grał z Jirzim Vrablikiem. W tym pojedynku był remis 2-2, a w 5 secie zawodnik gospodarzy uległ kontuzji. Spotkanie zostało przerwane na ponad 20 minut, a Mateusz Gołębiowski na noszach został zniesiony i przetransportowany do szpitala.

– Chciałem przeskoczyć i zagrać forehandem ze strony backhandowej. Źle stanąłem na lewej nodze i straciłem równowagę. W momencie upadku noga zablokowała mi się na teraflexie i całą siłą obciążyłem kolano. Uszkodziłem dwie łąkotki: przyśrodkową i boczną, a także więzadło poboczne. Do tego jeszcze zerwałem przednie i tylne więzadła w kolanie. Pierwszą operację miałem 15 marca, a druga 19 czerwca. Podczas drugiego zabiegu miało dojść do rekonstrukcji więzadła przedniego i tylnego, lecz ostatecznie lekarze zdecydowali się tylko na przednie – powiedział Mateusz Gołębiowski.

W tamtym momencie rzeszowianie zajmowali 4 miejsce w tabeli Superligi. Sezon zakończyli na 10 lokacie ze sporym niedosytem.

– Nigdy wcześniej nie miałem problemów z kontuzjami. Aktualnie jestem na etapie rehabilitacji w Rzeszowie. Sytuacja wygląda całkiem nieźle, aczkolwiek ciężko powiedzieć, kiedy wrócę do treningów i gry. To zależy od wielu czynników, a w szczególności od mojej głowy. Chciałbym wrócić jeszcze w 2017 roku, w 1 rundzie Superligi – dodał.

Mateusz Gołębiowski jest wychowankiem LUKS Chełmno, a później grał w Olimpii Unii Grudziądz, ZKS Zielona Góra i teraz w Rzeszowie.

– W tym sezonie mamy ciekawy i dobry skład. Myślę, że stać nas na walkę o górną część tabeli, nie tylko o utrzymanie – mówi 27-letni zawodnik.