Reprezentacja Polski kobiet pokonała 3:0 Białoruś w ćwierćfinale Drużynowych Mistrzostw Europy w tenisie stołowym, rozgrywanych w Lizbonie. Podopieczne trenera Michała Dziubańskiego awansowały tym samym do strefy medalowej turnieju, a walkę o finał stoczą w sobotę z Austriaczkami. Polki w Lizbonie spisują się jak dotąd znakomicie. Po przebrnięciu przez fazę grupową z kompletem zwycięstw i odniesieniem spektakularnego zwycięstwa nad Rumunkami (3:0), tym razem przyszła kolej na Białoruś, która liczyła w stolicy Portugalii na medal – może nawet złoty.

Podstawę do takich marzeń dawała obecność w składzie 36-letniej Wiktorii Pawłowicz, która jest najlepszą pingpongistką XXI wieku, urodzoną w Europie. W światowym rankingu zwykle zajmowała ona miejsce w drugiej „dziesiątce”, tuż za całą plejadą Chinek i Japonek. Obecnie jest na 22. pozycji, a w latach 2010 i 2012 wywalczyła złoto mistrzostw Europy w grze pojedynczej.

To wszystko robi wrażenie, ale w polskiej ekipie nikt nie zamierzał trząść się ze strachu. Trener Michał Dziubański wypuścił na defensywnie grającą Pawłowicz, Natalię Partykę. – Wiadomo było, że lepiej, niż Kasia Grzybowska, sobie radzę z obrończyniami. Podstawowym warunkiem pokonania Białorusinki była cierpliwość i ja ją zachowałam – cieszyła się po meczu Partyka. – Grałam przeciwko Wiktorii już chyba czwarty raz, ale pierwszy raz ją pokonałam. I to aż 3:0! Widziałam, że jest mocno zdenerwowana.

Polka w pierwszym secie przegrywała już 7:10, ale ostatecznie wygrała 12:10. W drugiej partii reprezentantka Polski prowadziła 8:2, lecz wygrała dopiero 11:8. W trzecim secie Pawłowicz wyszła na prowadzenie 4:1, ale Partyka skutecznie ją dogoniła i triumfowała do 7.

Po tak wspaniałym otwarciu było jasne, że kluczem do wygrania całego spotkania będzie triumf Grzybowskiej nad Aleksandrą Priwałową, bo w trzecim starciu Li Qian miała grać ze słabszą od niej, Aleną Dubkową. Grzybowska świetnie zaczęła, ale zgubiła koncentrację, a przede wszystkim pewność siebie. Była bardzo zestresowana i ze stanu 2:0 w setach zrobiło się 2:2.

– To Priwałowa powinna się denerwować. Ona jest słaba psychicznie. Gdy się ją przyciśnie, pęka – opowiadał o byłej zawodniczce SKTS Sochaczew Zbigniew Nęcek, trener ekipy KTS SPAR-Zamek Tarnobrzeg, siedzący na trybunach. Grzybowska postanowiła jednak dodać trochę emocji temu widowisku. Cofała się, grała niepewnie. W piątym secie prowadziła 10:8, by dopuścić do gry na przewagi. Na szczęście wygrała dwie kolejne akcje. Koleżankom przyznała, że trzęsła się z nerwów, ale najważniejsze, że Polska objęła prowadzenie 2:0.

Chwilę później Li Qian z małymi kłopotami, przegrywając pierwszego seta, zgodnie z oczekiwaniami, odprawiła Dubkową. Kiedy już złapała swój rytm, w trzech ostatnich partiach pozwoliła Białorusince zdobyć tylko dziesięć punktów.

– Jesteśmy w półfinale, mamy przynajmniej brązowy medal, ale nie będziemy jeszcze świętować. Może tylko w nagrodę pójdziemy zjeść coś na mieście, bo jedzenie przygotowane przez organizatorów pozostawia wiele do życzenia. Prawdziwą fetę wolałabym urządzić w poniedziałek, po niedzielnym, zwycięskim finale – uśmiechała się po meczu Natalia Partyka.

Aby jednak dotrzeć do meczu o złoto, podopieczne trenera Dziubańskiego będą musiały pokonać w sobotę Austriaczki, które w ćwierćfinale wyeliminowały Węgierki, po zwycięstwie w stosunku 3:1.

Wyniki Drużynowych Mistrzostw Europy – ćwierćfinał kobiet:

Białoruś – Polska 0:3
Wiktoria Pawłowicz – Natalia Partyka 0:3 (10:12, 8:11, 7:11)
Aleksandra Priwałowa – Katarzyna Grzybowska 2:3 (6:11, 8:11, 11:9, 14:12, 10:12)
Elena Dubkowa – Li Qian 1:3 (11:7, 2:11, 4:11, 4:11)

DME w „Przeglądzie Sportowym”

Odnośniki zewnętrzne

1. Drużynowe Mistrzostwa Europy – program i wyniki gier
2. Drużynowe Mistrzostwa Europy – transmisja internetowa (stół 1)
3. Drużynowe Mistrzostwa Europy – transmisja internetowa (stół 2)
4. Drużynowe Mistrzostwa Europy – harmonogram transmisji internetowych